Patron

Szkoła Podstawowa Nr 91 w Krakowie

Prezentacja

Ojciec Janusza Kusocińskiego – Klemens Kusociński był światłym człowiekiem i działaczem niepodległościowym. Po śmierci dwóch starszych synów (Tadeusza i Zygmunta) robił wszystko, aby najmłodszemu dać odpowiednie wykształcenie. Ale pojęcia „zawód” i „kariera” nie robiły na „Kusym” żadnego wrażenia. Nie chciał się uczyć. Po niepowodzeniach w szkole im. K. Nawrockiego i gimnazjum im. Władysława IV – Janusz Kusociński ukończył w 1925 roku Szkołę Podstawową nr 129 w Warszawie po czym decyzją ojca rozpoczął naukę w Państwowej Średniej Szkole ogrodniczej, którą ukończył w 1928 r. Uczniem był przeciętnym co widać po stopniach.

 

Rozwój kariery „Kusego”

          Piłka nożna była pierwszą młodzieńczą pasją J.Kusocińskiego, której poświęcił się bez reszty. Kopał ją zapamiętale w latach (1918 – 24) w dzikich drużynach: „Pretorii”, „Sparcie”, „Placówce”, a potem już w „prawdziwych” klubach „Ożarowiance”, „Józefowiance”, RKS „Ruch” by wreszcie osiąść w „C” klasowej RTS „Sarmata”. Tam też zadebiutował w 1926 roku jako biegacz. 

          W 1928 roku Kusociński zmienił barwy klubowe zaczął reprezentować Warszawiankę. Pierwszym i jedynym trenerem J. Kusocińskiego był Aleksander Klumberg, którego „Kusy” darzył bezgranicznym zaufaniem. Trener zaaplikował Kusocińskiemu „koński” trening, a ten uwierzywszy we własne siły zaczął odnosić sukcesy sportowe. Już w 1928 r. „Kusy ” pobił pierwszy rekord Polski (na dystansie 5000 m).

          Po ukończeniu szkoły J. Kusociński został wcielony do wojska i w latach 1928-1930 odbył służbę wojskową w Baonie Administracyjnym III kompanii na Pradze oraz w szpitalu (gdzie dwukrotnie leczył kontuzje). W 1929 r. bardzo dla niego pechowym był lepszym żołnierzem niż sportowcem. Wyszedł z wojska w stopniu kaprala.

          W 1930 r. Kusociński ze startu na start poprawiał swoją forme. 15 czerwca jako pierwszy Polak przebiegł 5000 m poniżej 15 minut. Na pierwszy rekord świata trzeba było czekać do 19 września 1932 roku Kusy w Antwerpi poprawił rekord należący do Paavlo Nurmiego w biegu na 3000 m. Uzyskał czas 8.18.8.

          Rok 1932 był rokiem olimpijskim i 30 czerwca reprezentanci Polski wyruszyli do Los Angeles na Igrzyska Olimpijskie. „Kusy” jechał na Olimpiadę, aby spotkać się z P. Nurmim i pokonać go (do tej pory wszystkie biegi wygrywał Fin). Wiadomość o dożywotniej dyskwalifikacji Paavlo Nurmiego (za przekroczenie praw amatorskich) głęboko nim wstrząsnęła.

          13 lipiec 1932 r. spełniły się marzenia Janusza Kusocińskiego. Jest na stadionie olimpijskim. Otrzymuje numer 364. Punktualnie o godzinie 16.30 dwudziestu siedmiu biegaczy rozpoczęło walkę o medale w biegu na 10 000 m tak została ona zrelacjonowana na łamach „Przeglądu Sportowego”.

          Na starcie biegu na 10 km rozegranego jako ostatnia konkurencja dnia stanęło 27 zawodników. Początkowo wszyscy biegną razem w ostrym tempie. Sytuacja zaczyna się krystalizować po 1500 m; na czoło zaczyna się wysuwać grupa Iso-Hollo, Kusociński, Vitranen, Niemiec Syring i Południowy Zelandczyk Savidam.  Na 3000 metrach następuje dalsze tasowanie zawodników. Prowadzi tu zdecydowanie „Kusy” z depczącym mu po piętach Iso-Hollo. Vertanen już się oderwał o 20 metrów i przewodzi drugiej grupie. Na 5000 m Kusociński i Iso-Hollo są już 100 m przed resztą zawodników i nikt nie ma wątpliwości, że są klasą dla siebie. Tempo jest jednak tak ostre, że jego żar wytrzymuje tylko Kusociński. Na 2500 metrów przed metą Polak ma przewagę 50 metrów. Teraz „Kusy” trochę zwalnia i nie powiększa odległości. Przeciwnie na 1000 m przed końcem Iso-Hollo zaczyna nawet doganiać Polaka. Ale Kusociński jest pewny zwycięstwa i nikogo się nie boi. Gdy nadchodzi decydująca rozgrywka – ostatnie okrążenie-rzuca na szalę swój nieprawdopodobny finisz i ze zdumiewającą świeżością wśród zupełnego milczenia 30 000 widowni zaczyna się walka, w której Iso-Hollo oddaje Polakowi centymetr za centymetrem, by wreszcie na taśmie znaleźć się o 8 metrów z tyłu. Wśród niemilknących owacji sztandar polski wjeżdża na maszt, a orkiestra gra mazurka Dąbrowskiego. Była godzina 17.40…

          Nikt nie wiedział, że nasz mistrz podczas biegu przeżywał istne katusze. Lekki ból w stopach poczuł już podczas 15 okrążenia. W miarę upływu czasu ból się potęgował. Każde stąpnięcie odczuwał „Kusy” jakby biegł bosą nogą po szpilkach. Kolce, które były dobre na trawie na twardej olimpijskiej bieżni cisnęły okropnie. Polak, kiedy przekroczył linię mety nie potrafił się nawet cieszyć ze swego zwycięstwa (jego stopy były całe w krwawych pęcherzach a pięty odbite). Z tego powodu lekarz reprezentacji ogłasza, że Kusociński nie wystartuje w biegu na 5000 m.

          Kolejną serie pięknych zwycięstw Kusocińskiego przerywa niestety w latach późniejszych przewlekła kontuzja kolana. Zaleczona odnawia się zupełnie niespodziewanie. „Kusy” nie załamuje się jednak. Szuka pomocy u oddanych mu lekarzy, poddaje się najprzeróżniejszym zabiegom i żmudnym ćwiczeniom. Niestety stany zdecydowanej poprawy coraz częściej przeplatane są atakami powracającego bólu. Zaczyna się mówić o operacji. Kusociński znalazł się na rozdrożu. Postanowił doświadczenie nabyte na bieżni wykorzystać jako pedagog i wychowawca. Zdecydował się więc wstąpić do Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego na Bielanach. By spełnić wymogi Instytutu, w przyszłości zdobyć dyplom, „Kusy” decyduje się na prawdziwy wyczyn- zdaje eksternistycznie egzamin maturalny.

          Na Igrzyska Olimpijskie do Berlina w 1936 roku J. Kusociński wyjeżdża w charakterze korespondenta prasowego. Bardzo to przeżywa i składa sobie ślubowanie, że dołoży wszelkich starań, aby znów powrócić na bieżnię. Poddaje się operacji i po serii uciążliwych ćwiczeń rehabilitacyjnych powraca na bieżnie i bije rekord Polski w biegu na 5 km szóstym na świecie wynikiem 14.24.2. Znów jak za dawnych lat gromi najlepszych biegaczy Europy.

          Niestety wybucha II wojna światowa. Spadają pierwsze bomby na Warszawę. Kusociński podobnie jak dziesiątki tysięcy polskich rezerwistów zgłasza się do wojska (mimo kategorii D- z powodu przewlekłej kontuzji kolana) zostaje wcielony do kompanii karabinów maszynowych II batalionu 360 pułku piechoty. Jego żołnierski spryt, koleżeńskość i poczucie humoru zjednują mu sympatie i uznanie towarzyszy broni. Zostaje ranny. Za zasługi w obronie Warszawy zostaje odznaczony Krzyżem Walecznych.

          Pierwsze miesiące okupacji, terror zaczyna narastać. O uprawianiu sportu nie ma oczywiście mowy. Kusociński zostaje żołnierzem powstałego w podziemiu Związku Walki Zbrojnej. Hitlerowcy chcą w ramach akcji A-B pozbawić naród polski przywódców, ludzi kultury i nauki. Zostały przygotowane listy przewidzianych do aresztowania ludzi ze świata nauki i kultury, działaczy politycznych i społecznych. Na tej liście jest również Janusz Kusociński. Zostaje aresztowany w marcu 1940 roku. Został rozstrzelany w Puszczy Kampinoskiej w pobliżu miejscowości Palmiry 21 czerwca 1940 roku.

Pin It on Pinterest